Nasza współpracowniczka, Malwina Pokrywka, opisuje swój dzień spędzony w Spółdzielni Socjalnej Wspólny Sukces w Wągrowcu.
Pamiętam pierwsze spotkanie dotyczące pomysłu założenia w Wągrowcu spółdzielni socjalnej zatrudniającej osoby z niepełnosprawnością intelektualną – przekonywaliśmy wtedy z Jarkiem, specjalistą ds. ekonomii społecznej, Panią Irenę Wojewódzką-Kucz, Prezes Stowarzyszenia „Rehabilitacja”, o potrzebie założenia takiej spółdzielni w powiecie. Choć prawda jest taka, że nie trzeba było jej długo przekonywać. Trafił swój na swojego. Mówiliśmy też, z doświadczenia, o barierach i trudnościach, ale Pani Irena nieszczególnie się nimi przejmowała. To ten typ, dla którego nie ma rzeczy niemożliwych. Na spotkaniu były obecne panie kierowniczki warsztatów terapii zajęciowej i środowiskowych domów samopomocy, które prowadzi Stowarzyszenie „Rehabilitacja”. Opowiadały o umiejętnościach swoich podopiecznych, ich doświadczeniach zawodowych i ogromnej chęci do pracy. Zrobiliśmy burzę mózgów i okazało się, że pomysłów na działalność jest mnóstwo. Właśnie te dwie rzeczy – motywacja do pracy i kreatywność miały się potem okazać kluczowymi elementami sukcesu wągrowieckiej spółdzielni.
Przekonałam się o tym w zeszły piątek, kiedy miałam okazję spędzić trochę czasu w siedzibie Spółdzielni Socjalnej Wspólny Sukces, przyglądając się jak w niej wygląda normalny dzień pracy. Z Ewą, liderką Spółdzielni, rozmawiałyśmy o nowych zleceniach od gminy Wągrowiec na pielęgnację terenów zielonych, które są dużym wyzwaniem dla Wspólnego Sukcesu. Ciężko mi się było skoncentrować, bo w tle cały czas ten sam powtarzający się dźwięk maszynek tnących konektory do produkcji przewodów elektrycznych. To z kolei zlecenie od firmy El-Cab. Do Spółdzielni przyjeżdżają ogromne rolki z konektorami do pocięcia według ściśle określonych wzorów. Trzy pracowniczki, dawne uczestniczki Warsztatów Terapii Zajęciowej w Wągrowcu – Natalia, Kasia i Justyna, codziennie wytwarzają dziesiątki tysięcy konektorów gotowych do wrzucenia na taśmę w El-Cabie. Wyglądają one mniej więcej tak:
Pytam Ewę, która ma swoje miejsce do zarządzania Spółdzielnią (mostek kapitański) w tym samym pomieszczeniu, w którym dziewczyny tną, czy ją to nie rozprasza, kiedy musi się akurat skupić na pracy typu kadry i płace, ale mówi, że już się przyzwyczaiła. Tylko osoby z zewnątrz wytrąca to z rytmu (jak mnie). Ewa jest wprawiona w bojach – kiedy nie było jeszcze w Spółdzielni Internetu, zorganizowała sobie doraźnie biuro na schodach, w miejscu gdzie akurat łapało Wi-Fi. Chwilowe niedogodności jej nie ruszają. A maszynki do cięcia chodzą niemal nieustająco, bo dziewczyny niełatwo przekonać, by zrobiły sobie przerwę („jeszcze tylko ta jedna seria, jeszcze tylko następna…”). Sylwia, asystentka pracy, musi długo je nakłaniać na skorzystanie z zasłużonej przerwy. Przerwa jest bowiem niepotrzebna, bo jak stwierdzają dziewczyny, jeść to sobie mogą w domu, a zmęczyć się nie zdążyły. Potem jestem świadkiem tego jak Ewa przekonuje Justynę, żeby już poszła do domu, bo cięcie jest wyrobione grubo ponad normę, a jutro też jest dzień. Justyna niechętnie opuszcza miejsce pracy, a ja myślę sobie, że żaden pracodawca w najśmielszych nawet snach nie mógłby sobie wymarzyć takich pracowników.
Justyna przy pracy
Gosia, nasza specjalistka ds. ewaluacji, z którą przyjechałam do Wągrowca, robi równolegle wywiad ewaluacyjny z Waldkiem ze spółdzielnianej ekipy ogrodniczej, również absolwentem WTZ w Wągrowcu. Pyta go o szkolenia, które organizowaliśmy dla Spółdzielni, praktyki, jego obecną pracę. Waldek mówi o przygotowywaniu się do pracy w samych superlatywach, cieszy się, że ma pracę i, uwaga, chciałby pracować więcej. Ciężkiej roboty się nie boi, nie takie rzeczy już robił. Ma na swoim koncie m.in. pracę grabarza w lokalnym zakładzie pogrzebowym, kopanie grobów zimą, w zamarzniętej ziemi do łatwych zadań nie należy. Tu, w Spółdzielni, Waldek chciałby uczyć się nowych rzeczy (przede wszystkim kontynuować naukę obsługi coraz to bardziej profesjonalnych sprzętów do pielęgnacji terenów zielonych) oraz, jak mówi, doskonalić umiejętności. Drugi raz tego dnia myślę sobie, że znalazłam się w niebie pracodawców.
Gosia przeprowadza wywiad z Waldkiem
Ewa w tym czasie, przy muzyce cięcia konektorów, załatwia formalności związane z zakupem mobilnego punktu sprzedaży hot-dogów, z którym Spółdzielnia zadebiutuje podczas poznańskich studenckich Juwenaliów. Pracowników chętnych do zaangażowania się w nową gałąź działalności Spółdzielni na pewno nie zabraknie.
Natalia i Kasia wypełniają dzienniki pracy, w których zawsze na końcu dnia pracy piszą jakie zadania zrealizowały